Diagnoza: Święta

Dokładnie rok temu jeszcze wierzyłam, że mogę polubić święta...
Nawet mnie kręciła cała ta aura migających lampeczek gdzie tylko nie spojrzysz, ulice pełne poszukiwaczy prezentów dla swoich najbliższych, siatki wypchane szynkami i pomarańczami (swoją drogą taki to sobie relikt PRL, czemu pomarańcze a nie banany?), renifery i mikołaje spoglądające ze sklepowych witryn, laski przebrane za śnieżynki wciskające świąteczne kredyty (bym później musiała zajmować emerytury naciągniętym staruszkom), we wszystkich miejscach publicznego użytku pobrzmiewają kolędowe nuty...
a...u rodziców na wsi biały spokój, od sąsiadów dolatuje zapach smażonego karpia, babcia lepi pierogi, wszyscy stroją obejścia tandetnymi światełkami.
...
...
A dziś ...nikt nie siedzi na miejscu kierowcy i łagodnym tonem nie tłumaczy,że w końcu uda nam się zaparkować pod Copernicusem (po co mi to przychodzi na myśl koniec wspominania!!! )

A dziś dla mnie brak magii-
Pozorne piękno - tuż za rogiem świąteczne centrum Torunia - jarmark z solnymi aniołkami, cukrową watą , oscypkami, pierniczkowymi karetami i gwiazdkami, pasiastymi lizakami, co czmychnięte z choinki kleją się do dziecięcych talerzyków na świątecznych biesiadach...
Widok jak z obrazka- szopka rzeczywistych rozmiarów, sianko i te sprawy. Po drugiej stronie placu sztuczne lodowisko i rechot dzieci, gdy któraś z dam uważająca się za Michelle Kwan obije pośladki próbując podwójnego axela.
Nota bene- pozorne piękno
- tutaj panowie w rękawiczkach z Wittchen poklepują się po plecach i życzą wesołych, a zza budki z choinkami dolatują niezdarne dźwięki harmoszki trzymanej w skostniałych rękach staruszka, który chciałby zjeść ciepłą zupę.
Na Sukienniczej kobieta z plastikową siatką wygrzebuje z kontenerów aluminiowe puszki.
Do mięsnego tłumy- jeden drugiemu skrobie marchewki mrucząc,że jemu się spieszy, bo pies w samochodzie bo woda na gazie, bo goście pod drzwiami itp.
W zatłoczonych autobusach fetor molowych odstraszaczy z babcinych futer i wyziew po czosnkowych syropkach na kaszel ... ohyda...

Ależ mnie dziś dopadła melancholia, kolejny mroźny wieczór.
Tylko tak usiąść przy kolacji z kieliszkiem grzanego, porozmawiać o niczym...zapalić świece, otulić się kocem, ugrzać stópki w czyiś udach i ...chyba nie muszę mówić co jeszcze...
Oooo...!!! właśnie w radio Jeżowska śpiewa "marzenia się spełniają!tylko mocno, mocno w nie wierz..."
no tak wierzę mocno i nic...nawet robię hokus pokus i nic
ani wina, ani kolacji, ani ud...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoje trzy grosze: