Nowe wydanie panny M.

Kawa, kawka, biała, czarna, latte, ze śmietanką czy bez ... wszystkie są pyszne(nom może oprócz tej z bolsem blue), ale najważniejsze to że jej smak i aromat działa na moje myśli jak alabaster . Jest jeszcze jeden pozytywny aspekt - w kamiennicy na Jęczmiennej, pod lampą z żarówką jak dla kur niosek, przy kuchennym stole- piski,śmiechy, chichy- przy kawce rzecz jasna.
I tak delektując się małą czarną nowa ja zaczynam blogową podróż.
Jeszcze do niedawna wylewałam swoje żale w innym tego typu portaliku, jednak wszystko się zmieniło, ludzie się zmienili i ja się zmieniłam. Bardzo się zmieniłam. Czara rozpaczy się przelała i wyszłam z amoku....
Nie zaserwowałam sobie koktajlu z cykutą. Czy słusznie?! To się okaże. Pewnie jeszcze wiele, wiele wódy Rosjanie wypiją zanim ja poczuję, że mogę komuś zaufać, na kimś polegać, kogoś bezwarunkowo obdarzyć uczuciem ( miłością?!)Ten temat zostawię na inną okazję, bo dziś trzeba się cieszyć---dostałam pracę :) Co będę robić?! Powertuję akta, ustawy i inne takie tam gry i zabawy. Żaden szczyt moich marzeń, wielka korporacja czy coś, tylko mała kancelaria komornicza, ale przynajmniej moja dziedzina i ciepła posadka. I dziś trzeba to uczcić, od poniedziałku skończą się nocne harce...tak tak drogie współlokatorki piwko w lodóweczce czeka.
Summa summarum panna M. zaczyna nowe życie albo jak kto woli- dopiero zaczyna żyć !

1 komentarz:

  1. Moja droga M., to chyba jakieś celowy manewr losu, że obie znalazłyśmy się w tym samym miejscu i czasie i okolicznościach życiowych. Też wyznaczyłam grubą kreskę i też zaczynam ;) Za nas obie trzymam kciuki ;)

    OdpowiedzUsuń

Twoje trzy grosze: