Dlaczego fantazjuję o Francji, choć niedane mi było jeszcze zagościć w jej zakątkach, nie znam ani jednego francuza/ki?? Przychodzi mi na myśl romantyzm, ale nie jest to do końca moje alter ego, chyba szanuję Francję za Liberty-Égalité-Fraternité.
Kwintesencja dzisiejszego popołudnia mieści się w Liberty i Égalité. Przyglądałam się z lekką nieśmiałością parze... młoda kobieta z wilgotnymi wargami poznaje pod palcami fakturę jego hawajskich spodenek, luźnych na tyle by dostrzec zadowolenie ciała mężczyzny. Jej zarumieniona twarz - nie teraz- nie tu,ale pożądanie silniejsze. W tej sytuacji trudno było skupić myśli na fabule książki, za którą skrywałam swój wzrok. Przestały przeszkadzać mi źdźbła trawy,które w swojej istocie pozbawione są intencji i nie sposób im zarzucić, że z premedytacją i złośliwie wchodzą między palce i łaskoczą. Dziewczyna, siedząc na skraju ławki jak każde grzeczne dziewczę, mimowolnie bądź też połechtana smakiem jego ust rozchylała subtelnie uda...........................................................
Chyba nie będę dalej opisywać, dobierać zdań, gdyż niepełne słowa będą zbyt dużym niedopowiedzeniem a smak mógłby zostać zatarty nadużyciem tych dosłownych.
Pozostanę w niedosycie akapitu...................odchodząc usłyszałam allons-y!!! Więc Francuzi...
Popołudnie w parku...
W takie popołudnie i następujący po nim wieczór ... złośliwością losu jest wracać do pustego mieszkania... pozostały dwa dni!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twoje trzy grosze: